Praca ze mną zupełnie zmienia sposób postrzegania rzeczywistości i daje nam mnóstwo narzędzi i sposobów, dzięki którym wszyscy mogą korzystać z mojego wsparcia przy swoich inicjatywach – bezpośrednio i dzięki temu, że osoby, które ze mną współpracują, wdrażają moją perspektywę w swoje działania.
Tam, gdzie można zobaczyć podziały – widzę wspólne korzenie.
Tam, gdzie można się bać o przyszłość – po studiach nad przeszłością przewiduję pozytywne scenariusze (które jednak TRZEBA wcielić, bo się same nie wprowadzą).
Tam, gdzie można zobaczyć brak sensu – widzę ograniczenia obecnych narzędzi badawczych,
widzę ogrom tysiącleci materiałów do badań (np. nad mistycyzmem),
widzę strach świata nauki przed utratą autorytetu, podczas gdy nauka wie, że jest eksperymentem i że nie stoi na piedestale,
że jest narzędziem, które nieustannie ulega transformacji, ewolucji i aktualizacji, i wymaga pokory.
…że podziały wynikają z bardzo konkretnych politycznych i ekonomicznych decyzji i wielu obecnych – dawniej ich nie było. Można było żyć inaczej.
Nie ma czego bronić w tych podziałach, tu nie ma nic wartościowego.
Tam, gdzie można zobaczyć walczących o rację ekspertów – widzę eksperyment, teatr i rekwizyty, a często walkę o władzę i profit (monopol), ale też widzę szansę na tworzenie czegoś zupełnie nowego, co wymaga otwarcia głów i poszerzających doświadczenie świata rozmów.
A czasami rozmowa to za mało, czasami potrzeba jeszcze przykładu, działania, ruchu.
Chociażby po to, aby nauka nie tworzyła takich monstrów jak rośliny pozbawione ziaren. Niektórzy ludzie ciężko pracują na to, żeby się wykluczyć z możliwości siedzenia przy wspólnym stole, na którym jest wszystko, czego potrzeba i dla wszystkich, kiedy się temat dobrze przemyśli.
Jestem zachwycona ruchem przemiany „martwych” trawników w obfite i naturalnie (zdrowo, bez chemii) żyzne pola pełne pożywienia dla wielu gatunków.
„Kultura” – „colere” – „uprawiać rolę” (na dole dodaję definicje Słownika Języka Polskiego, bo też jest ciekawie).
Można zobaczyć manipulacje i sianie strachu – ja zamiast tego odwracam głowę w kierunku tego, co warto stworzyć i zasilam uwagą to, co buduje.
Wiele moich klientek koncentruje się na budowaniu społeczności zasilających, zdrowych, obfitych i rozwojowych (przez sięganie do tego, co było, zanim zaczęliśmy degradować planetę, do mądrości przodków).
Jako ekspertka od kultury mogę na wiele sposobów podejść do swojego zawodu.
Pisałam i publikowałam prace o tym, co dzieli, aż zwróciła mnie życiowa siła, którą nazywam po najstarszych, Duszą, w kierunku tego, co łączy.
I zaczęłam zdrowieć. Fizycznie.
Doceniam swój zawód też za to, że wymagał ode mnie bardzo wcześnie podjęcia narzędzi psychoanalitycznych
(kulturoznawstwo polega też na analizowaniu sposobów myślenia i motywów)
do zrozumienia, w jaki sposób ludzie tworzą naszą rzeczywistość,
zrozumieć, co nami kieruje
i zrozumieć to, jaki ja sama mam wpływ na to, co będzie za 10-20 lat.
To jest też ta wypracowana kompetencja zawodowa, z której korzystają moje klientki.
Jednocześnie mój zawód mnie w żaden sposób nie ogranicza, nie definiuje i nie wpływa na to, jakich dokonuję wyborów w swoim życiu.
Lata temu podjęłam decyzję, że aby żyć w zgodzie ze sobą, otwieram się na to, czego nauka nie potrafi jeszcze opisać, albo robi to jeszcze w sposób bardzo spekulatywny, np. zaprzeczając sama sobie. To po prostu ciekawe. Ale nie ma się nad czym pienić w przyciasnym garniturze.
Łatwiej się prowadzi rozmowy badawcze w lesie, w kręgu, kiedy guziki i krochmal nie uwierają. Są na to badania. ; )
Moje osobiste doświadczenia od czasów dzieciństwa nie mieściły się w ramach postawy wyłącznie „badaczki kultury”, tej, która mówi, jak jest i u kogo, kiedy i w jakich okolicznościach, i dlaczego na tej podstawie można wysnuć wnioski… ale oczywiście otwarte na inne…
A może właśnie… mieściła się bardziej, niż pozwalałam sobie to dostrzegać?
I powinna polegać na częstszym zadawaniu pytań, niż szukaniu odpowiedzi?
Ostatecznie pozwoliło mi to wszystko rozwinąć obszary życia, dzięki którym poczułam się prawdziwie spełniona – mając takie wielowymiarowe zasoby mogę poruszać się w wielu kierunkach naraz.
A to dla żywiołu powietrza jest prawdziwa wolność…
Opisywanie własnego doświadczenia i dzielenie się subiektywnymi opiniami, które wynikają z osobistego doświadczenia, jest częściej domeną „badanych”, niż „badaczy”.
Poetów. Szamanów. Artystów. Mistyków.
Ale ten podział jest nowy i zawiera się głównie w języku i zaprojektowanej sytuacji.
To poeci, szamani, artyści i mistycy byli (śmy) badaczami rzeczywistości, przewidywali (śmy) kierunki rozwoju, analizowali (śmy) koncepcje władzy i kontroli, żeby zwracać społeczeństwo w kierunku współpracy i jedności.
Pisali (śmy), opowiadali (śmy), tańczyli (śmy), malowali (śmy), śpiewali (śmy) historię, dziedzictwo, refleksje, emocje i proroctwa.
Oczywiście też tym wszystkim handlowali (śmy), ponieważ jesteśmy w nieustannym obiegu dóbr, energii, wartości.
Wiesz, ilu filozofów stojących u fundamentów naszego prawa, kultury, norm – regularnie uczęszczało doświadczać mistycznych objawień, które pomagały im poszerzać świadomość i pogłębiać rozumienie, wykraczając poza ograniczenia ludzkiej percepcji?
I to dzięki nim, tym doświadczeniom, mamy tak wiele wspaniałych tekstów filozoficznych?
A teraz?
Ilu badaczy chodzi do kościoła i modli się codziennie?
Ilu badaczy robi rytuały w pełnię księżyca?
Ilu badaczy inspiruje w podejmowanych kierunkach wiara ich przodków?
Co motywuje psychologów („psyche” – „dusza”) do podjęcia takich, a nie innych studiów?
Tylko sami możemy sobie zdjąć klapki z oczu i żyć w wolności. Z całą niesamowitością i obfitością, doświadczać samodzielnie, własnymi zmysłami,
a nie tylko obserwować, jak doświadczają inni.
Na wszystko potrzebujemy więcej przestrzeni, przestrzeni, przestrzeni…
Teraz rodzi się nowe, a jakie będzie, to zależy od nas.
Ile trzeba odwagi, żeby wypowiedzieć własną opinię, podpisać się pod nią i zrobić to reprezentując wartości, o których się mówi?
Patrzenie innym na ręce, zamiast własnej sprawczości i wyrażanie anonimowych opinii już się rozmywa w eterze.
Jak się teraz czujesz ze swoimi kreacjami? Z tworzeniem magicznej rzeczywistości, która spływa do Ciebie w pomysłach, wizjach i pragnieniach?
Podziel się swoimi doświadczeniami i refleksjami w komentarzu, z przyjemnością o nich przeczytam! : )
Słownik Języka Polskiego: „kultura”:
„1. «materialna i umysłowa działalność społeczeństw oraz jej wytwory»
2. «społeczeństwo rozpatrywane ze względu na jego dorobek materialny i umysłowy»
3. «odpowiednio wysoki poziom rozwoju społeczeństwa w jakimś zakresie»
4. «umiejętność obcowania z ludźmi»
5. «sztuczna hodowla komórek, tkanek, organów lub całych mikroorganizmów»
6. «rodzaj, gatunek lub odmiana rośliny uprawiane na danym terenie w celach użytkowych; też: teren uprawy tej rośliny i sama uprawa»
7. «struktura gleby uprawnej osiągana w wyniku zabiegów agrotechnicznych i racjonalnej gospodarki; też: te zabiegi i gospodarka»”